Pesto bazyliowo-pistacjowe z nasionami konopnymi

Od dłuższego czasu pesto chodziło po mojej głowie, głównie w postaci pizzy z pesto. Dosłownie nie mogłam wypędzić tego obrazu z głowy, aż o nim zapomniałam. Dopiero ostatnio spotkało mnie przygotowanie makaronu z kupnym pesto, którego smak zdecydowanie mnie NIE zachwycił, a który musiałam zakrywać milionem innych dodatków, żeby był znośny, a byłam głodna i nie chciałam już przygotowywać nic innego. To był już ostateczny impuls do przygotowania prawdziwego, pysznego, bogatego i aromatycznego pesto, które smakuje tak, jak powinno – przyjemnym, słonecznym dniem w Italii! Makaron z nim był przepyszny!

Pistacje świetnie podbijają smak, nasiona konopne nadają mu kremowości, a płatki drożdżowe odpowiadają za „serowe” nuty, jakie „normalnie” daje parmezan. Robiłam z podwójnej porcji, żeby trochę zostało np. na kanapki, do maczania nachosów, do jedzenia z kaszą, sałatkami, tofu, pieczonymi warzywami, czy tak naprawdę czymkolwiek wytrawnym, co można sobie wymarzyć. Mi osobiście bardzo smakuje, gdy dodam trochę pesto na talerzu z pyszną, kwaskową zupą pomidorową – od razu podnosi to smak w sposób niesamowity.
Uważam, że słoiczek takiego pesto powinien zawsze być w lodówce – wtedy żaden głód nie straszny, wystarczy ugotować kaszę/makaron, czy sięgnąć po kawałek dobrej jakości pieczywa na zakwasie, trochę zielenin i innych warzyw i heja!
A jeśli czujesz, że masz ochotę na małą przygodę i dysponujesz większą ilością czasu, polecam Ci zrobienie pysznych dyniowo-ziemniaczanych kluseczek gnocchi z mojego przepisu (klik) – wymieszane z pesto smakują wspaniale!!
Pesto bazyliowo-pistacjowe z nasionami konopnymi
1 słoiczek | wystarczy na 500 g makaronu (waga przed ugotowaniem)
Przygotowanie jest banalne! Po prostu umyj bazylię, zetnij ją razem z łodyżkami, wrzuć do blendera i zblenduj. Spróbuj, czy jest dobre na słoność i voila!
